MICHALINA PIECHULA
nauczyciel szkoły od roku 1976
Każdy z nas ma swoje własne, niepowtarzalne wspomnienia, które łączą się z najważniejszymi sferami naszego życia - pracą zawodową i życiem prywatnym. Często zdarza się, że pewnych przykrych zdarzeń, sytuacji wolelibyśmy nigdy nie pamiętać - są jak paląca pieczęć w naszym sercu. Ale bywa i tak, że na wspomnienie czegoś adrenalina rośnie i chciałoby się krzyczeć: chwilo, dlaczego nie trwasz, byłaś piękna!
Po 27 latach pracy w tym samym zawodzie, w tym samym zakładzie pracy jest co wspominać. Nabiera się też dystansu do tego, co było; pojawiają się refleksje i pytania, na które dzisiaj niejednokrotnie inaczej bysmy odpowiedzieli.
Nauka języka rosyjskiego w naszej szkole zaczęła się 27 lat temu, z chwilą przyjęcia mnie przez śp. Dyrektora Lubszczyka na stanowisko nauczyciela. Początkowo trochę nieufnie, z ciągłymi pytaniami - po co Pani tu przyszła? - potem coraz życzliwiej i serdeczniej przyjęła mnie młodzież szkoły zawodowej.
Jeździliśmy na dziesiątki wycieczek, organizowaliśmy mnóstwo dyskotek, zabaw klasowych, komersów - towarzyszyłam im na ich zaproszenie e chwilach radosnych - kiedy stawali na ślubnym kobiercu, ale niestety bywało i tak, że musiałam kroczyć w orszaku pogrzebowym moich kochanych wychowanków - bo jednych zniszczył rak mimo tak młodego wieku, inni zginęli w wypadkach samochodowych. Teraz, kiedy o tym piszę, te ostatnie tragiczne wspomnienia tak bardzo bolą...
Jedne z najpiękniejszych wspomnień dotyczą klasy żeńskiej, z którą po skończeniu szkoły spotykałam się kilkanaście lat - w pierwszą niedzielę stycznia i pierwszą niedzielę czerwca. Najpierw dziewczyny przychodziły same, potem ze swoimi narzeczonymi, mężami, dziećmi...
Przez te wszystkie lata mojej pracy starałam się, żeby młodzież zawsze mogła na mnie liczyć, żeby miała we mnie przyjaciela i powiernika.
Było wiele trudnych chwil związanych z moją przewlekłą chorobą - mogłam to wszystko przezwyciężyć nie tylko dzięki przyjaźni i życzliwości tych młodych, wspaniały, ludzi. Przez te wszystkie lata zawsze mogłam liczyć na ogromną przychylność i wyrozumiałość kolejnych dyrektorów i na wspaniałych przyjaciół - grono pedagogiczne.
Michalina Piechula
> > > wróć